11-13 maj 2007 r.

Dni skupienia w Zakrzowie  na temat spowiedzi, pt. „Powrót syna marnotrawnego”. Świętowaliśmy także 30-to lecie małżeństwa Eli i Piotra. W czasie rekreacyjnym panowie (i nie tylko), na czele z ks. Kazimierzem rozegrali mecz piłki nożnej.

Ze wspomnień II kręgu:

Do Zakrzowa mój mąż pojechał sam. Robiłam wtedy oprócz pracy dodatkowe studia, nauka była w weekendy,akurat w tym czasie co wyjazd na dni skupienia wypadły egzaminy… Żałowałam, ale bez wielkiej rozpaczy. Wspomnienie poprzednich dni skupienia zbladło, a z pozostałymi małżeństwami wciąż nie czułam się zintegrowana. Szczerze mówiąc ciągle miałam wątpliwości, czy ta droga jest dla mnie właściwa, czy to akurat ta forma kontaktu z Bogiem o którą mi chodzi.

Krzyś wrócił z Zakrzowa jak nawiedzony. Ja mu o egzaminach, a on o modlitwie małżeńskiej. Byłam taka zmęczona i rozdrażniona, pełna wrażeń – niekoniecznie pozytywnych, a on zamiast słuchać  o tym co dla mnie istotne usiłował opowiadać swoje. „Później. Opowiesz mi o tym później…” Bez sensu. Później to już nie było to. Jak ja się wyspałam, to Krzysiek stracił rozpęd i pozostał mu tylko żal, że mnie tam nie było. A mnie też było żal, że już niewiele potrafił przekazać, że nie słuchałam wtedy, gdy chciał opowiadać.

(Szkoda wielka, że Ela nie mogła być ze mną, z nami, szkoda i strata nie do odrobienia… bo było tak pięknie i duchowo i pogodowo – ognisko i wycieczka na Chełm i Anioł Pański po drodze. dop. K).