„Italia. Od Padwy po Sycylię” – czyli parafialna pielgrzymka do Włoch

Są takie miejsca na świecie, do których chce się często wracać, które urzekają swym pięknem, życzliwością ludzi, atmosferą. To „coś” mają w sobie niewątpliwie Włochy. To kraj, w którym można poczuć się jak u siebie w domu i zachwycić się klimatem codzienności, unoszącym się wręcz w powietrzu. Dlatego wszyscy, którzy w sobotę 16 maja, bladym świtem, wsiadali do autokaru by pojechać na parafialną (i nie tylko) pielgrzymkę z Piasków Nowych do Włoch, byli pełni nadziei, iż będzie to niezapomniany czas. I rzeczywiście, wrażeń nie brakowało!

Wyruszyliśmy pod wodzą ks. proboszcza Ireneusza Okarmusa, brata Jana – organizatora pielgrzymki i przewodniczki, siostry Marioli.

Pielgrzymka rozpoczęła się od Mszy św., którą o 4 rano przeżywaliśmy w naszym parafialnym kościele, Matki Bożej Różańcowej. Następnie, po spakowaniu wszystkich bagaży, wyjechaliśmy w długą, bo aż piętnastogodzinną drogę. Przy pięknej, słonecznej pogodzie, będącej zwiastunem tego, co czekało na nas w Italii, mijaliśmy Słowację i Austrię. W końcu, po pokonaniu ok. 1200 km, dotarliśmy do celu – na nocleg w hotelu w miejscowości Conselve, nieopodal Padwy.

Niedziela 17 maja. Pierwszy dzień pobytu we Włoszech rozpoczęliśmy od śniadania w hotelu w Conselve i… pokonania kolejnych 300 km, by dotrzeć do Loreto, gdzie znajduje się sanktuarium Casa Santa, czyli bazylika Najświętszej Marii Panny ze słynnym Domkiem Matki Bożej. Wg legendy jest to nazaretański dom Maryi. przewieziony do Włoch przez rodzinę De Angelis, która chciała w ten sposób uchronić go przed zniszczeniem. W Loreto spędziliśmy aż 3,5 godziny, a następnie pojechaliśmy na nocleg do hotelu w okolicach Pescary – malowniczo położonego nad brzegiem Adriatyku. Wieczorem do snu kołysał nas szum fal, a rano obudził śpiew mew i innych ptaków.